Roboty to pierwsza część serii, której cztery tomy pozwalają zgłębiać uczucia i emocje trudne czasem do wyrażenia słowami. Cykl powstał z zamiłowania artysty do malowania zardzewiałych automatów. Pierwszy Robot namalowany został w 2006 roku, był to pojedynczy obraz. Jakiś czas później Dixon zabrał się za przygotowanie swojego portfolio. Wówczas zdał sobie sprawę, że do tematu wracał kilkakrotnie, a jego wszystkie roboty wydają się zamieszkiwać ten sam świat. Jak sam mówi, nie rozumie ani tych stworzeń, ani miejsca, w którym przebywają. Ale próbuje…, a każdy kolejny obraz jest okazją do powiedzenia czegoś nowego o nich i o świecie, który zamieszkują. Nieustannie chce wracać do tej nieco dziwnej, smutnej krainy.
Warto sięgnąć po grafiki Dixona, by zobaczyć jak w głowach robotów gromadzą się wspomnienia, jak wygląda roboci wyciek oleju, czym jest dla nich wdzięczność, a czym „tu i teraz”. Te metaforyczne obrazy z powodzeniem nawiązują do naszych ludzkich doświadczeń, przeżyć, emocji. Czy puste miejsce po przyjacielu boli roboty tak samo, jak boli nas? Czy samotność to tylko stan, „kwestia czasu”? Wiele pytań stawiają przed nami te z pozoru naiwne obrazy porzuconych robotów w zdawałoby się postapokaliptycznym świecie bez ludzi.
Matt Dixon jest niezależnym ilustratorem i artystą koncepcyjnym. Jak mówi: „Wymachiwanie kredkami, pędzlami i pisakami było moim ulubionym sposobem spędzania czasu odkąd pamiętam. W 1980 roku, mając osiem lat, odkryłem, że mogę łączyć obrazy przy użyciu znaków ASCII na moim Commodore VIC-20 i od tamtej pory lubię pracować cyfrowo”. Dixon przez wiele lat tworzył grafikę, początkowo jeszcze do gier wideo, a następnie gier komputerowych. Od 16 lat jest wolnym strzelcem. Uwielbia, powszechnie uznawaną za kolor nadziei, zieleń. Jeżeli więc istnieje zieleń w świecie – jego, robotów, naszym – może też jest w nim miejsce na odrobinę nadziei…
spizarnia_ksiazek –
Czasem nie potrzeba słów, by wiele wyrazić, poruszyć czy skłonić do refleksji.
Metaforyczne obrazy Matta Dixona są przepełnione uczuciami, emocjami, które trudno nam opisać słowami. Zabierają nas w niezwykłą podróż w postapokaliptyczny mroczny świat, z którego wydziera się pustka, samotność i tęsknota.
Chociaż bohaterami są roboty to bez problemu możemy odnieść się do naszej rzeczywistości. Odzwierciedlają nas, pokazuje jak ważna jest obecność i kontakt z drugim człowiekiem.
Na uwagę również zasługuje piękne wydanie w twardej oprawie i wyraziste ilustracje, które zmuszają do zadawania pytań, zatrzymania się w biegu i zauważenia tego, co mamy.
Wyraziste i precyzyjne obrazy zachwycają i chwytają za serce. W mojej pamięci szczególnie zapisze się portret “Miejsce po przyjacielu”, niezwykle wymowny i poruszający.
Myślę, że każdy odbierze ją inaczej, do każdego przemówi w inny sposób, i to jest fajne. Autor daje duże pole do popisu naszej wyobraźni i interpretacji.
Przybylska –
Jedyny w swoim rodzaju album stworzony przez Matta Dixona (nie tylko ja tak uważam) to uczta dla oczu, przy czym ilustracje dają każdemu możliwość indywidualnej interpretacji. Post apokaliptyczna wizja świata kojarzy mi się z kurzem, tutaj autor swoje grafiki nasycił kolorami. Portrety robotów na pierwszy rzut oka przyjemne, wręcz naiwne, a po dłuższej obserwacji skłaniają do refleksji. Tutaj wszystko (lub tego brak) ma znaczenie, a najbardziej wymowne są czarne, puste oczy postaci.